środa, 28 września 2011

Wspomnienie - Klasyczny Świat Mroku

           O Świecie Mroku czytałem w starożytnym czasopiśmie pod tytułem Magia i Miecz. Zastanawiało mnie wówczas czy ma sens gra fabularna gdzie postacie są ograniczone do konketnej rasy, gdzie każda z nich ma określoną listę wrogów tudzież zadań. Na pierwszym R-konie miałem okazje zagrać w improwizowaną sesję Wampira i tu mą ciekawość rozpalono do czerwoności.


Chcąc ją zaspokoić sięgnąłem po Wampira: Maskaradę. Podręcznik wchłonąłem czytając od deski do deski praktycznie na raz. Urzekło mnie wówczas wydanie - gruba oprawa, papier kredowy i niesamowite ilustracje. Jednak odbiegając od znanych mi fantasy tematyka gry, a także specyficzna mechanika powstrzymały mnie od prowadenia. Musiałem dojrzeć. 

       Pragnąłem jednak z całego erpegowego serca poprowadzić coś innego niż fantasy. Zakupiłem więc odpowiednią liczbę k10-tek i namówiłem swych graczy do wypróbowania czegoś nowego. Pierwsza sesja przebiegła w atmosferze buntu jednego z graczy, który za wszelką cenę nie chciał zostać wampirem i grać w tą narracyjną grę. Spalił więc swą kartę, pokłóciliśmy się i wróciliśmy do Wiedźmina.
Sporo czasu później Wampir stał się dla mnie drugim ulubionym systemem - mając odpowiednią drużynę. Nigdy nie zapomnę świeczek na stole i zdziwienia graczy gdy postać jedynej kobiety w drużynie bez skrupułów wysysała krew z co drugiego śmiertelnego NPCa rozstawiając samych graczy po kątach. Metr sześćdziesiąt epickiej wampirzycy. 

         Próbowałem innych systemów ze starego WoDa. Wiłkołak okazał się dla mnie zbyt hipisowski. Dopiero Mag: Wstąpienie sprawił, że Wampir odszedł na półkę. Może i grafiki nie są tak klimatyczne jak w W:M, ale mitologia opisana w Magu i system magii był i jest dla mnie nadal nie do pobicia.
Ostatni raz w Świat Mroku grałem 5 lat temu - to była kompletnie nieudana sesja gdzie każdy z graczy był inną nadnaturalną postacią z WoDa, a nasz narrator nie podołał wyzwaniu. Potem sądziłem, że dam radę grać w nowy WoD. ISA jednak odrzuciła mnie swą polityką wydawniczą, a wersje angielskie po poznaniu wydawały się jakieś puste i bez klimatu.

         Mija właśnie 20 lat od wydania starego WoDa. White Wolf wydał edycję V20 - ponad 500 stron wszystkich dyscyplin, sekt, klanów. Grafiki znane z wcześniejszych podręczników, lecz w większości kolorowe. Nie wiem czy kupię, nie wiem czy będę grać... chyba już nie czuję tego klimatu, choć czytając edycję V20 wspomninia wracają.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz