sobota, 21 stycznia 2012

Z historii fandomu: Mroczne początki Nawikonu cz.1

Rzeszowski Klub Fantastyki istniał sobie spokojnie jako klub. Od czasu do czasu pojawiały się pomysły by zrobić konwent fantastyki. W tamtych czasach (rok 2007) był w Rzeszowie tylko R-kon. Można więc powiedzieć, że od od drugiej połowy marca rzeszowski fandom corocznie był w stanie uśpienia.


Wszystko się zmieniło gdy postanowiliśmy zarejestrować RKF jako stowarzyszenie rejestrowe. Nastąpił żmudny proces zbierania podpisów, tworzenia statutu i wypełniania tajemniczych wówczas dla nas wniosków do Krajowego Rejestru Sądowego. Paradoksalnie najwięcej problemów przysporzyło ustalenie nazwy przyszłego stowarzyszenia. Po dwudniowych dyskusjach w trakcie spotkań klubu (mających miejsce w wygodnych fotelach na tarasie domu kultury gdzie spotkania się odbywały) wyłoniliśmy kilkanaście propozycji nazw. Dopiero głosowanie w ankiecie zamieszczonej na forum klubu pozwoliło wybrać nazwę - Nawigator.

Stworzenie Stowarzyszenia było jednym z pierwszych kroków formalizacji naszej działalności. Na poważnie mieliśmy zająć się szerzeniem kultury oraz wolontariatem młodych ambitnych ludzi. Dzisiaj nie jestem przekonany czy był to dobry kierunek działania dla RKF. Pojawiło się dużo trudnych do nadzorowania tematów takich jak: pozwolenia od rodziców, składki, składanie wniosków do UM oraz rozliczanie. W tym temacie więcej na pewno mogą powiedzieć członkowie zarządu. Pamiętam, że miałem dużo wątpliwości czy nie powinienem kandydować na któreś ze stanowisk w zarządzie. Podjąłem decyzję (nikt chyba się tego wtedy nie spodziewał), że inni powinni zająć się zarządzaniem stowarzyszeniem. Każdy kto "pracował" na rzecz stowarzyszenia wie, że jest to ciężka i często niewdzięczna praca. Byłem jednak przekonany, że można się dużo przy tym nauczyć i przy okazji działać dla "ogólnego dobra". RKF zawsze w mojej wizji miało być miejscem spotkań grupy przyjaciół i na szczęście przez długi czas nim było. Niepotrzebnie pojawiła się w nim polityka, kłótnie, przepychanki oraz "pewne zagrania" o których nie będę tutaj pisał.
- Mortis - 


Po wypełnieniu wszystkich obowiązkowych wniosków do KRSu i złożeniu ich wraz z Mortisem zadowoleni z dobrze spełnionego obowiązku udaliśmy się na piwo. Tam - nie pamiętam czy na trzeźwo czy już po spożyciu - wrócił pomysł konwentu. W końcu to głównie z chęci organizacji konwentu zdecydowaliśmy się na rejestrację stowarzyszenia. Ustaliliśmy że ten pomysł póki co zostawimy sobie na rozmowy podczas najbliższego spotkania klubowego.

Tak to często jednak bywa, że ktoś nie potrafi trzymać języka za zębami. Gdy więc nadeszło sobotnie spotkanie trochę mi się wymknęło co nieco o planach na RKFowy konwent. Inni to podchwycili i gdy Mortis dotarł na spotkanie większość już kombinowała jak ten konwent będzie wyglądać. Po kilku dyskusjach - na żywo jak i na forum - postanowiliśmy, że konwent odbędzie się w grudniu; dwa tygodnie po Falkonie i tydzień przed Nordconem (dokładnie: 30 listopada 2007 - 2 grudnia 2007). Pozostało wybrać orgów, znaleźć szkołę i zabierać się za konwent.

CZĘŚĆ DRUGA

1 komentarz:

  1. Lata, panie :) Choć czasami widuję Twojego nicka na różnych stronach związanych z branżą. Z rzeszowskiego fandomu już zupełnie wypadłem, z ogólnopolskiego w zasadzie też (poza mangą i anime).

    A historia Nawikonu ciekawa, dla mnie szczególnie, bo to już wszystko w znacznej mierze poza mną się działo. Choć pamiętam, jak Loralion pisał do Tanuki w sprawie reklamy (BTW, zawsze chętnie zareklamujemy).

    OdpowiedzUsuń