sobota, 9 marca 2019

Gdyby Shinji Ikari walczył z Cthulhu, czyli "CthulhuTech"

Nie jestem fanboyem "Neon Genesis Evangelion", ale doceniam wkład tej historii w tropy kulturowe poświęcone mechom. Nie jestem też fanboyem Mitologii Cthulhu, ale lubię czasami zagrać coś  bluźnierczego i mrocznego. Z połączenia tych dwóch tematów powstała jedna z moich ulubionych gier - "CthulhuTech".

W skrócie: ludzie wynajdują D-Engine czerpiący energię z innego wymiaru. Powstają takie cuda jak
silnik antygrawitacyjny, pełna AR, kolonie pozaziemskie, mechy. Zostają odnalezione różne starożytne artefakty mniej lub bardziej powiązane z Mitami i gdzieniegdzie pojawia się bluźniercza magia. Migou czując się zagrożone tworzą hybrydowy gatunek Nazzadi, który wyposażony w nowoczesną technologię i fałszywe wspomnienia ma skopać tyłki ludzkości i cofnąć nas do wcześniejszej epoki. W trakcie wojny Nazzadi orientują się, że coś jest nie tak i w znacznej większości przechodzą na naszą stronę. Grzyby z Yuggoth przestają się kryć i robią inwazję na Ziemię i okolice. W międzyczasie różne kulty budzą istoty z Mitów, które także pragną mieć dla siebie tą małą planetę klasy M krążącą wokół żółtego karła G2 V gdzieś na obrzeżach Drogi Mlecznej (np. Esoteric Order of Dagon). Zrobiła się wielofrontowa wojna, w której wcale nie jesteśmy tą silniejszą stroną, a w której to wykorzystuje się mechy, (czasami) magię i różnego rodzaju bronie SF (lasery, plasmagun'y etc.), a ludzkości przyjdzie żyć w cyberpunkowych arkologiach korzystając z cudów nowej arkanotechnologii.

Tak w ogromnym uproszczeniu przedstawia się setting gry fabularnej "CthulhuTech". Nie jest to jednak recenzja a polecajka, więc opisywać całości nie będę. Dodam tylko, że mechanika wykorzystująca karty lub kości jest średnio grywalna i wymaga cierpliwości bądź hałsruli.

Co jednak mnie w tej grze kręci to to, iż w rzeczywistości to trzy gry w jednej. Po pierwsze można grać agentami The New Earth Government i wówczas sesje mogą przypominać zwykłe cyberpunkowe śledztwa z Mitami Cthulhu w tle. Odkrywanie głęboko zakonspirowanych mrocznych kultów w arkologii lub na pozór zwykłe przestępstwa dokonane pod wpływem szeptów z ciemności.

Po drugie można grać agentami The Eldritch Society (tzw. Tagerami) i będąc 'wyposażony' w symbionty z innego wymiaru polować na różnego rodzaju abominacje. Tu dostaniecie rozszarpywanie przeciwników pazurami przy próbie utrzymania się przy zdrowych zmysłach.

Po trzecie można zasiąść za sterami mecha i wziąć udział w wojnie na dużą skalę - tak na Ziemi, jak i na orbicie. Mamy dwa rodzaje mechów: zwykłe mechy oraz Engele, przypominające Evangeliony z NGE, które jak ich pierwowzory też mogą wpaść w szał. Przeciwnicy też mają swoje mechy, więc walka jest wyrównana.

"CthulhuTech" to gra przenosząca tropy z anime do Mitów. Nie ma nic fajniejszego niż skok mechem z helicarriera prosto w bitwę, gdy jeszcze w trakcie lotu równasz okolicę rakietami mech-mech, a lądując wbijasz kilkunastometrowe ostrze w bio-mecha Migou. Albo kiedy Engel innego gracza wpada w berserka i teraz masz o jednego wroga więcej, którego wypadałoby nie zabić, bo w sumie to przyjaciel. Albo gdy przedzierasz się przez statek-matkę Migou by wyłączyć kluczowe systemy, a po drodze trafiasz na wylęgarnie. 

W tej chwili trwają beta testy drugiej edycji, która w założeniach ma być podzielona na dwa podręczniki: pierwszy dla Tagersów i The Eldritch Society oraz drugi dla mechów. Podręczniki do pierwszej edycji można zakupić na DriveThruRPG
Osobiście polecam zapoznać się bliżej z tym systemem, gdyż oferuje on naprawdę dużo fajnej zabawy. No i mechy...

P.S.: Nie to żebym nie lubił "Neon Genesis Evangelion". Po prostu główny bohater mnie irytuje - jesteś wybrańcem, masz mecha, mieszkasz z fajną laską i pingwinem (PINGWINEM! KTO BY NIE CHCIAŁ MIESZKAĆ Z PINGWINEM??!!!), a i tak wielkim problemem jest to, że tatuś nie kocha. Żałosne. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz